Wierna kopia 303 za niewiele ponad 150 euro? Można kupować w ciemno.
Wszystko jest na miejscu - srebrny kolor, klasyczna obsługa, elektryczny "feeling" i oczywiście TEN kwaśny dźwięk, a jakże. Sekwencer 1:1 jak w oryginale, co niestety przynosi też minusy - programowanie jest nieco siermiężne i bezsprzecznie archaiczne, ale taki jest właśnie urok tej maszyny, która przecież wzorowana jest na 38-letnim pudełku, który nawet nie obsługiwał MIDI. Życzyłbym sobie, by ten klon miał co najmniej tak dobry rozszerzony sekwencer, jak TT-303 od Cyclone - jeśli byłoby to możliwe w następnej wersji firmware (w chwili pisania oceny dostępna była jedynie wersja 1.2.3), to byłbym absolutnie szczęśliwy. Szkoda też, że Behringer nie dodał większej ilości patternów (siedmiopozycyjny przełącznik daje dostęp do czterech "grup" patternów po osiem, w dwóch bankach A i B - a więc 4x8x2=64 możliwości, chociaż według opisu wynika, że jest ich 250?).
Brzmienie, dla przypomnienia całkowicie analogowe, jest absolutnie nie do odróżnienia w miksie od oryginału (do tego z pomocą przychodzi również mały nastawny rezystor o oznaczeniu VR1 na płycie głównej). Wbudowany przester spełnia swoją rolę, ale nie da się ukryć, że o wiele ciekawiej jest podłączyć wyjście do ulubionego gitarowego przesteru i cieszyć się z unikalnego brzmienia - w tej roli doskonale sprawdzą się np. Behringer VT999 Vintage Tube Monster, Danelectro FAB D-1 albo Boss BD-2 Blues Driver.
Plusem jest również MIDI IN/OUT(THRU) dostępne bezpośrednio, bez karkołomnych przejściówek i dodatkowych kabli. Możliwość filtrowania zewnętrznego sygnału, wyjście CV/GATE i złącze słuchawkowe są dodatkowym atutem - nie da się jednak operować na zasilaniu bateryjnym, jak to miało miejsce zarówno w oryginale, jak i w pierwszej wersji Cyclone TT-303.
Sporym minusem jest również BRAK drukowanej instrukcji, natomiast ta, którą można ściągnąć jako PDF, nie zawiera szczegółowego opisu programowania (jest to tylko broszura typu "Quick Start Guide", a żeby poznać programowanie należy tak naprawdę zaznajomić się z oryginalną instrukcją od 303 lub przyswoić jeden z licznych samouczków dostępnych na platformach wideo). Nowy użytkownik na pewno nie zgadnie, na jakiej zasadzie ustala się długość patternu, jak się je łączy w "tracki", jak przeprowadza się edycję zaawansowaną.
Podsumowując, TD-3 to solidny, dobrze brzmiący i znakomicie wyglądający klon, ale raczej dla ludzi, którzy wychowali się na tym brzmieniu i już wcześniej mieli jakąkolwiek styczność z oryginałem czy repliką w dowolnej postaci.