Nie trzeba nikomu tłumaczyć dlaczego SSD5 jest standardem jeśli chodzi o samplowana perkusję - świetne sample, duża możliwość routingu oraz możliwość dokładania sampli z własnej biblioteki, po prostu spełniają swoją rolę. Sama jakość brzmienia, czyli to co liczy się najbardziej, jest na najwyższym poziomie. Dynamika próbek bębnów jest duża, a sampler daje nam możliwość zmiany krzywych dynamiki.
Czego SSD5 nie ma? SSD5 nie daje nam możliwości obróbki sampli wewnątrz wtyczki. Nie ma tutaj kompresorów, pogłosów, ani żadnych innych efektów. Cały proces miksowania brzmień musi więc odbywać się w stacji roboczej audio. Z jednej strony oznacza to, ze SSD5 nie oferuje gotowych, zmiksowanych brzmień, ale z drugiej strony, daje nam możliwość ogromnego wpływu na każdą ścieżkę w programie DAW, i obróbki bez żadnych ograniczeń. Same sample brzmią super już w surowej formie, więc nie potrzeba ogromnej ilości obróbki, chyba, że szukamy konkretnego brzmienia. Co za tym idzie, zużycie zasobów procesora jest niewielkie, a interface nie jest super skomplikowany. Brakuje mi jednak nagrań werbli bez założonych sprężyn.
Podsumowując:
Plusy to przede wszystkim jakość nagrań, oraz ilość bębnów, oraz możliwość wysyłania ścieżek na osobne wyjścia.
Minusy to brak obróbki wewnątrz wtyczki, oraz niedostatek nagrań werbli bez sprężyn. Niestety, konkurencja również nie oferuje werbli bez sprężyn.