W zasadzie te ZLX-y widzialem juz chyba wszedzie, bo na weselu, w pracy (dzikie karaoke do piatej nad ranem), w centrum handlowym (podczas naglosnienia promocyjnego eventu) oraz, od niedawna, w salce prób mojego zespolu. W kazdym z powyzszych miejsc kolumna sprawiala wrazenie bycia na odpowiednim miejscu, poswiadczajac to wygladem i brzmieniem.
Zewnetrze jest takie, jakie powinno byc. Kolumny mozna wrzucic doslownie wszedzie i wszedzie beda pasowaly. W kontrascie z niektórymi JBL-ami, gdzie moim zdaniem na sile próbuje sie znieksztalcic kontur kolumny, te sa poskladane tak, jak powinny byc. Prosto.
W kwestii brzmienia wypowiem sie na tyle, na ile pozwala mi moje ucho laika, a ucho to mówi najzwyczajniej w swiecie, ze takie kolumny, w wariancie kompaktowym, móglbym postawic u siebie w pokoju. Mocy, przynajmniej do zastosowania odpowiedniego dla czteroosobowego zespolu, nie brakuje, trzecia czesc pokretla gainu owocuje gniewnym stukotem sasiadów z nizszych pieter, a przy polowie spokojnie przebija sie przez grajaca perkusje. Niektórym moze przeszkadzac lekkie górowanie basów nad wyzami, ale tutaj dobrze sprawia sie wbudowany equalizer.
Jedynym mankamentem mogloby byc tylko plastikowe wykonczenie, które, jak zakladam, przyczynia sie do niewielkiej wagi sprzetu, jednoczesnie odbierajac mu troche wytrwalosci. Po czterech miesiacach targania ich z pietra na pietro w pracy nie sa juz tak sliczne i blyszczace, jak byly na poczatku, wiec dla nich warto zaopatrzyc sie w pokrowiec.
Podsumowujac - zdecydowanie nie do pobicia w swojej kategorii cenowej.