W tym krótkim eseju chciałbym opisać działanie efektu oraz opisać motywacje jakie stały za zakupem przedmiotu.
Sam efekt wizualnie po prostu zachwyca. Pięknie dobrana kolorystyka (fiolet-srebro), z której słynie marka. Nigdy nie widziałem brzydkiego efektu pochodzącego z fabryki z logotypem marki. Napis i jego design przypomina, kto rządzi na rynku pod względem estetyki. Dzięki starannemu wykonaniu napisów, produkt jest intuicyjny w użyciu. Ma klasycznie dla przesterów, rozmieszczone gałki a dodatkowo umieszczono przełącznik podbijajacy i zniekształcający syciej dźwięk. W pewnym momencie robi się z niego smażony bekon. Sam przester jest jak najbardziej dobrze zbalansowany. Moje preferencje są zbliżone do "Blues Drive'a" od "Boss-a". Brakuje mi w nim oddzielnego przełącznika do boosta, jednakże efekt musiałbym nabrać dodatkowych rozmiarów. Myślę, że dobrym pomysłem dla producenta byłaby opcja doklejania nóżek do efektu (tak jak ma to miejsce w fenderowych "hammertone'ach"), niż montowanie ich deafultowo. Z okazji, że efekt jest tani, a dobry, wiele konsumentów jest raczej małobudżetowych, co za tym idzie, ma tańsze pedalboardy, gdzie na zawsze jest miejsce na gumki zainstalowane w pedałach. Dla przykładu, pedalbiardy typu "Starship" od "Harleya Bentona" mają poprzeczki. Przyklejając taśmę, nożki przeszkadzają, a efekt odpada. Trzeba go instalować na środku szczebelka, co przeszkadza w użytkowaniu. Po naciśnięciu nogą może odpaść. Ostatnią kwestią jest bypass, twardy, czyli tak, że go czuć pod stopą. Gitarzysta wie od razu, że włączył brud i nie zastanawia się, czy coś się popsuło.
Kupiłem go, ponieważ widziałem go na pedalboardzie Jana Borysewicza, mojego idola brzmieniowego. Jestem wielkim fanem starego brzmienia lady pank, ale sądzę, że ten efekt nie jest dla fanów tego zespołu.
Podsumowując, mimo paru małych mankamentów tego efektu, bardzo go polecam początkującym gitarzystom, którzy szukają podrasowanego smażenia z małą ilością miejsca na pierwszym pedalboardzie.