Recenzja powstała po ponad 3 latach od zakupu tej gitary. Dzięki temu jest, jak sądzę, bardziej obiektywna. Początek mojej decyzji o zakupie gitary akustycznej miał miejsce w momencie zetknięcia się z modelem Paramount PM-1 Deluxe Sunburst od Fendera. Za mniej więcej 3 tysiące złotych (kilka lat temu) Fender zaoferował dreadnaughta, który mnie autentycznie oczarował głębią i prezencją dźwięku. Niestety, nie miałem wtedy luźnych 3 tysięcy, a kiedy po dwóch latach zacząłem się już na poważnie przymierzać do zakupu, ww. model zniknął z rynku bezpowrotnie. Spędziłem więc kilka miesięcy na sprawdzenie, która marka zaoferowałaby coś podobnego w rozsądnej cenie. Okazało się, że znalezienie gitary wzorowanej na Martinie, a jednocześnie o najlepszym stosunku jakości do ceny (słynne słowo „value”) nie było łatwe. Ostatecznie w grze zostały dwie firmy, obie dystrybuowane przez Thomanna: Framus i Harley Benton. Jedyna różnica w specyfikacji obu gitar polegała na tym, że model HB, o którym tu mówimy, to boki i tył wykonane z laminatu, a Framus był cały z litego drewna. Przez to cena Framusa, endorserowanego m.in. przez Phila X, była dwukrotnie większa. Poważnie się nad tym Framusem zastanawiałem, ale okazało się, że model, który mi się najbardziej podobał, a dodatkowo miał nieco węższą menzurę gryfu (42 przy siodełku), nie był już dostępny. Stanęło więc ostatecznie na Harleyu Bentonie.
Cóż mogę powiedzieć? Gitara ma wspaniały stosunek jakości do ceny. Przyjechała idealnie ustawiona i do dziś niczego nie zmieniałem (poza strunami). Strój idealny w każdym punkcie gryfu. Dźwięk jest wystarczająco dobry, aby zabierać ją na koncerty zamiast drogocennego Martina, który może zaginąć. Jakość wykonania jest perfekcyjna. Gryf to czysta poezja. Gra na tej gitarze, mimo iż boki i tył to laminat, to naprawdę przyjemność. Nic nie brzęczy, wszystko jest idealnie wybalansowane. Wierzch oczywiście ze świerku sitkajskiego plus X-bracing robią robotę. Klucze bez zarzutu i mogę potwierdzić wszystkie te pozytywne opinie, które wychwalają tę gitarę w internecie. W tej cenie to jest po prostu maestria – na przykładzie tego wiosła widać, jak bardzo duży postęp zrobił świat w zakresie produkcji instrumentów. Świadomie wybrałem egzemplarz bez przetwornika, bo nie przepadam za el-dźwiękiem „akustyka”, a tak przynajmniej techniczni mają zajęcie :-)
Oczywiście nie można tej gitary porównywać z Martinem (ale cena też jest z innej bajki), natomiast do wrażeń z odsłuchu wspomnianego wyżej modelu Fendera jest bardzo blisko (a cena dwukrotnie mniejsza).
Na koniec ważna uwaga: każda gitara gada najlepiej z wybranym modelem strun. Okazuje się, że w tej gitarze najlepiej brzmi model strun założony przez producenta. Jeśli jednak chcecie eksperymentować, to polecam testowanie, ale tylko w obrębie strun fosforowo-brązowych.